piątek, 28 września 2018

Ludzie listy piszą...

Już nie cały miesiąc do wyborów samorządowych. Społeczność łomżyńska ta,która lubi czytać i plotkować, ma teraz o czym prowadzić dysputy. Oto sztab wyborczy p. dr.Agnieszki Muzyk upublicznia list Jarosława Kaczyńskiego. List, zapewne ciekawy, chociaż przydługi. Przypuszczam, że redaktorem tej epistoły był ktoś inny, a nie Naczelnik -Kaczor ?  Bo przecież trudno uwierzyć, że gabinet szefa PiS na Nowogrodzkiej w Warszawie, śledził tak dociekliwie poczynania p. Chrzanowskiego w Łomży ?! Nasze miasto to nie Kraków, czy Gdańsk o które trzeba toczyć boje z totalną opozycją. Mieszkańcy widzieli i wielokrotnie zwracali uwagę na sitwę prezydenckich "urwisów" i ich poczynania. Prezydent i jego chłopcy zachłysnęli się władzą. Bawili się - "jak głupi batarejką".Na swoim blogu parokrotnie o tym pisałem. Teraz gdy wewnętrzne podchody rozbiły jedność ekipy, p.Chrzanowski został ostro potraktowany przez władze PiS. Sprawa się rypła !! Dziwne, w ratuszu była także przez ponad trzy lata p.Muzyk jako I-szy w-ce prezydent. Byli doświadczeni ludzie PiS z Przewodniczącym Rady p Grzymałą. Poczynania i złe decyzje p.Chrzanowskiego miały ich aprobatę i rada udzielała mu absolutorium. Teraz w mieście robi się magiel, a plotka goni plotkę. Dziwną sytuację podgrzewa także p. Chrzanowski. Pisze on otwarty list do Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Lewactwo łomżyńskie i nie tylko, ma przeogromną uciechę. Kampania wyborcza skręca w kabaretową stronę. Bo z listu szefa PiS wynika, że p.Muzyk to wybitny ekspert od transportu kolejowego, której rzeczowe zdanie liczy się w centralnych  planach. Ludzie kiwają głowami i pytają. Skąd się biorą takie "dymy kadzideł" w liście szefa PiS ??.Przecież p.dr. Muzyk do socjolog ??  W sztabie p. Muzyk też nie widać fachowych sił od transportu kolejowego. "Żle się dzieje w państwie duńskim" - mówili warszawscy cwaniacy, a powiedzenie to można śmiało odnieść do łomżyńskiej PiS. Śmiałem się, że Naczelnik Kaczyński nie będzie palcem pokazywał co trzeba robić łomżyńskim pisiorm, ale widocznie się pomyliłem. Bo już nie wystarczają "światłe" poczynania i rady p.Zielińskiego, który muszę to powiedzieć - przyczepił się do naszej ziemi,"jak rzep do psiego ogona".  Tumanił p.Chrzanowskiego, teraz kadzi p. Muzyk !! Na tych podchodach, grach słów i złych czynów, a ostatnio wymiany listów traci autorytet poselski p. Lecha Antoniego Kołakowskiego.  I znowu jak za dawnej, ciemnej komuny- "towarzysza szmaciaka", centrala wie lepiej i bumagami reguluje doły. Kto wie jakie są w tym cele p. wiceministra Zielińskiego, którego realnym rywalem w przyszłych wyborach do parlamentu jest  poseł ziemi łomżyńskiej p. Kołakowski ?? Czas biegnie szybko. Poczekamy !! Zobaczymy !!! Teraz możemy jedynie zanucić starą strofę piosenki -"ludzie listy piszą..." !!!

piątek, 21 września 2018

Nie ustępuj przed złem - a wrześniowe dni w Polsce 1939 r.

"Nie ustępuj przed złem" - głosi rzymska maksyma i wskazuje drogę postępowania w życiu codziennym i w walce. Wskazaniom tym posłuszni byli bohaterscy obrońcy polskiej ziemi we wrześniu 1939 r. Gdy skrwawione w nieustępliwej walce z Niemcami ,oddziały Wojska Polskiego próbowały wykonać zorganizowane przegrupowanie na pogranicze z Rumunią, uderzyli Sowieci. 17 wrzesień i dni póżniejsze były czarnymi dniami naszej wojny obronnej w 1939 r. Polacy zaatakowani bez wypowiedzenia wojny, wbrew układom o pokojowej koegzystencji znależli się w bardzo trudnej sytuacji. Alianci milczeli jak zaklęci i ani myśleli o rzeczywistym ataku na Niemcy. Była prowadzona "dziwna wojna", a Francuzi zrzucali na Niemcy ulotki, palili fajki i wycinali we wzory laski. Siedząc w fortyfikacjach Linii Maginotta , nie mieli zamiaru "umierać za Gdańsk". W tej sytuacji Polska została osamotniona w walce. Gdy o 3.00 w dniu 17 września ambasador RP w Moskwie Wacław Grzybowski usłyszał o tzw. "wkroczeniu sowietów w granice Polski", a następnie został uwięziony, polskie oddziału KOP (Korpusu Obrony Pogranicza) były już w piekle wojny. Pierwszy zaatakowany został pułk KOP Czortków- najdalej wysunięte posterunki w Podwołczyskach, Czortkowie, Skale i Husiatyniu. D-ca pułku ppłk.Marceli Kotarba przyjął ze swoimi ludżmi atak  sowieckiego korpusu złożonego z czołgów i kawalerii. Podjął nierówną walkę i mocno przetrzebił sowiecki korpus. Zapłaci za to życiem On i Jego żołnierze. To wschodnie Westerplatte  jest przemilczane i głucho o jego walce i bohaterskich obrońcach ziemi ojczystej. Nie ma wierszy, filmów i piosenek, a pamięć o Nich jest spowita pomroką zapomnienia i śmiertelnej ciszy. Choć podjęli walkę z imperium zła żołnierze KOP długo pomijani byli milczeniem.
 22 września Niemcy opuszczali Łomżę, wywożąc na samochodach zboże, meble, wszystko co się dało.Na niebie leciały zaś w kierunku Prus samoloty niemieckie w wielkiej liczbie, bez końca. Ludzie opowiadali , że na ich miejsce mają przyjść bolszewicy. Na taką wiadomość wszystkich ogarnęło przerażenie. Mieszkańcy przeżywali dni trwogi, niepewności.Tyle słyszało się  i czytało o okrucieństwie bolszewików. O ich znęcaniu się nad ludżmi. W niepewności tej społeczność łomżyńska żyła przez kilka dni.
26 września - około południa samolot sowiecki zrzucił na Łomżę mnóstwo ulotek. W ulotkach tych Sowieci powiadamiali o zajęciu naszych terenów zgodnie z umową z Niemcami, ponieważ Polacy nie są zdolni do samodzielnego rządzenia swoim krajem. Oni zaś z miłosierdzia przychodzą zaopiekować się ludnością. W ulotkach urągano rządowi polskiemu - szydząc i wyśmiewając. Wieczorem wojsko bolszewickie wkroczyło do miasta.Żydzi i miejscowi komuniści wyszli na ich spotkanie. Komisarz bolszewicki kilkunastu z nich oznaczył czerwonymi opaskami na rękawach, jako milicję, oddając im tymczasowy zarząd miasta. Nadchodziła ponura okupacja sowiecka - mordy,gwałty i masowe wywózki polskiej ludności.Łomża poznawała kto jest kto, a zdrajcy Żydzi z komunistą Janem Turlejskim na czele przygotowywali listy patriotycznych rodzin polskich - do eksterminacji !!!
Na wschodzie Polski trwały zacięte walki oddziałów KOP pod dowództwem gen.Wilhelma Orlika-Ruckemanna , a bitwy pod Szackiem, Tomaszowem Lubelskim  czy Wytycznem dały się mocno we znaki sowieckiej armii. Gen.bryg. Wilhelm Orlik-Ruckemann był też jednym z pierwszych założycieli, z rozpuszczonych do domów żołnierzy, tajnej organizacji do walki o niepodległość Ojczyzny. Oni nie ustępowali przed złem. Dalej czuli się Tarczą Rzeczypospolitej !!!

piątek, 14 września 2018

Wspomnienia i dzisiejsza rzeczywistość,czyli rzecz prawdziwa.

Minął już 12 września - data zwycięskiej chwały oręża polskiego z 1683 r. Odsiecz Wiedeńska uwieczniona w piśmie i sztuce malarskiej, nie może się jednak doczekać pomnika na pod wiedeńskiej skale. Szkopska buta austriackich tuzów zablokowała odsłonięcie pomnika Jana III Sobieskiego. Tłumaczą swoją decyzję tym, że naruszałaby dobre stosunki z islamskimi uchodżcami. Pomnik "Lwa Lechistanu" uwierałby dumę bisurmanów. Zamiast pokazywać muzułmańskiemu tłumowi jaką klęską  kończy najazd na chrześcijańską Europę, Niemiaszki w RFN  i Austrii rozpoczynają wrogie gry przeciwko Polsce. Wykorzystują do tego agentkę - dywersantkę Kozłowską oraz gremia unijne. Oś współpracy Berlin - Moskwa - Bruksela zacieśnia się. Wszystkie chwyty są dozwolone. Warto więc przypomnieć młodym Polakom wielkość zwycięskiej Odsieczy Wiedeńskiej . Mądrość wodza -  króla Jana III Sobieskiego i krwawy wielodniowy trud rycerstwa polskiego. W dniu 12 września długa kilkunastogodzinna walka sprzymierzonych oddziałów wojsk chrześcijańskich zakończyła się atakiem polskiej husarii. Przed decydującym atakiem całej konnicy, król chcąc sprawdzić teren do uderzenia nakazał podkomorzemu łomżyńskiemu Zbierzchowskiemu przeprowadzić szarże husarską siłą dwustu koni. Straciwszy dziewiętnastu towarzyszy i trzydziestu pięciu pocztowych, wróciła chorągiew Zbierzchowskiego bez kopii, skruszonych na wrogach, z umazanymi krwią szablami. Ścigali ich spahowie, których powstrzymały szwadrony księcia Waldecka. Droga równa jak stół , najjaśniejszy panie ! meldował Zbierzchowski. Wtedy przywołał król strażnika koronnego Zbrożka i wskazując mu namiot wezyra rozkazał : W Imię Boże , uderzaj całą jazdą. Dziewiętnastotysięczny zastęp żelaznych jeżdżców ruszył i w ataku dotarł aż do namiotów wezyra Kara Mustafy. Turcy byli pobici. Kara Mustafa uciekł do Jawarynu, pozostawiąjąc całe mienie w rekach zwycięzców. Eunuchowie zdążyli jednak wymordować cały harem i niewolnice wezyra. Od tej pory zaczęły się walki wzdłuż Dunaju. Walki bardzo ciężkie, o których wiemy, że w jednej przed bitwą pod Parkanami, został wycięty cały regiment polskich dragonów, a sam Król Sobieski był w niebezpiecznej sytuacji, zagrażającej życiu. Dlatego też w jesienny dzień dziewiątego pażdziernika 1683 r, pod murami fortecy Parkany doszło do decydującej walki. Kara Mehmed, który po wezyrze Kara Mustafie przejął dowództwo, wystawił do boju 60.000 wojowników. Dwie godzina trwała wzajemna rzeż. Turcy raz po raz wprowadzali nowe pułki. Na ostry sygnał, który oznaczał uderzenie husarii Turcy struchleli i utracili impet. Lekkie zamieszanie wdarło się w ich szeregi. Zakute w stal polskie hufce uderzyły w prawe skrzydło muzułmanów i wyrzynając Turków doszły aż pod mur Parkanów. Ranny Mustafa Mahmed rzucił się do ucieczki, a za nim tłumy. Nie wytrzymał ciężaru most na rzece Granu i tłumy tureckich wojowników znalazły się w wodzie. Teraz przyszła kolej na artylerzystów generała Kątskiego.. Jego dwadzieścia osiem dział zrobiło miazgę z ludzi na szczątkach mostu i w rzece. Resztę dobijali Kozacy z łodzi. Nikt nie oszczędzał Turków. Była to pomsta za wyciętych polskich dragonów w poprzednim starciu. Zwycięstwo było całkowite. Cała armia turecka leżała na polach pod Parkanami lub utonęła w Granu. Król Sobieski tryumfował.
Warto jeszcze na koniec przypomnieć jak pod Wiedniem dziękowano  królowi za odsiecz. Ludność Wiednia ofiarowała Sobieskiemu złocony wóz tryumfalny z baldachimem i pozłacanymi figurkami ujarzmionych Turków i napisem :Curus triumrhalis Johannis Sobiesky Regis Polonarum (Wóz tryumfalny Jana Sobieskiego króla Polaków), a sam cesarz pierwszy na powitanie króla Jana zdjął kapelusz. Mógł wtedy nasz król pisać z dumą do papieża : Veni , vidi, Deus vicit  (przybyłem, zobaczyłem Bóg zwyciężył).
Pisał także Sobieski, po odblokowaniu Wiednia, do swojej ukochanej żony Marysieńki : Jedyna duszy i sercu pociecho, najśliczniejsza i najukochańsza Marysieńko. Bóg nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nie słyszały.
Obóz wszystek, dostatki nieoszacowane dostały się w ręce nasze. Nieprzyjaciel zasławszy trupem pola i obóz ucieka ucieka w konfuzji.Wielbłądy, muły,bydła, owce, które miał przy bokach, dopiero dziś wojska nasze brać poczynają, przy których Turcy trzodami tu przed sobą pędzą. Jużże tedy kończyć muszę,całując i ściskając ze wszystkiego serca i duszy najśliczniejszą moją Marysieńkę. Minionek ma się z czego cieszyć,bo jego chorągiew Wezyra złamała i sławę największą u wszystkiego utrzymała Wojska. N'y a point de comparaison avec ces de Chocim ( Nie ma żadnego porównania z Chocimem).Kilka samych sajdaków rubinami i szafirami sadzonych, stoją kilku tysięcy czerwonych złotych. Nie rzekniesz mi tak, moja Duszo, jako więc Tatarskie żony mawiać zwykły bez zdobyczy wracającym mężom, żeś ty nie junak, kiedyś bez zdobyczy powrócił, bo ten co zdobywa ,w przedzie być musi.
Te słowa widocznie już umknęły z pamięci młodych Polaków. Zawsze Polska była w przedzie walki z nawałą muzułmańską. Dobrze o tym wiedzą tuzy dzisiejszej Europy i starają się pomniejszyć Jej zasługi. Opętańcza, lewacka idea multikulti zaćmiła chrześcijańskie umysły, a chęć panowania nad innymi wytycza drogę Niemiaszków. Budowa IV Rzeszy jest jak widać jedynym celem kanclerzycy A(dolfiny) Merkel i szkopskiej elity zachodniej Europy !!!

piątek, 7 września 2018

Gorące dni ziemi łomżyńskiej we wrześniu 1939 r.

"Lato było gorące tego roku.."- napisze poeta wspominając najazd Niemców na Polskę w 1939r. W lecie trwały gorączkowe prace pionierów przy budowie umocnień na linii Narwi. Utworzona rozkazem Naczelnego Wodza Samodzielna Grupa Operacyjna "Narew" miała zbyt skromne siły by obronić skutecznie długą granicę z Prusami Wschodnimi. Składała się właściwie z dwu większych związków 18 Dywizji Piechoty ( Młota-Fijałkowskiego) i Podlaskiej Brygady Kawalerii (Kmicica-Skrzyńskiego). Całością miał dowodzić gen.Młot - Fijałkowski, a na jego miejsce na d-cę dywizji mianowano płk.dypl. Stefana Koseckiego. Nasz łomżyński 33 pułk piechoty pod dowództwem ppłk.dypl. Lucjana Stanka miał bronić odcinka Narwi od Rutek do Wojciechowic. Dyrektywy zakładały silną obronę Nowogrodu i Łomży. Nie mówiły dokładnie co robić gdy pułk opuści strefę obronną. Obronę kierunku Łomża - Nowogród ubezpieczała Podlaska Brygada Kawalerii, a Straż Graniczna czuwała na granicy.
Rankiem 1 września Niemcy zajęli Myszyniec, którego bronił batalion Obrony Narodowej "Kurpie".W wyniku dużych strat batalion wycofano na Nowogród i przydzieloną na trzecią linię obrony . Próba odbicia z kierunku Łyse Myszyńca nie powiodła się i tych żołnierzy również wycofano do trzeciej linii obrony. Walki na przedpolach Nowogrodu w dniach 2 i 3 września były krwawe i trudne. Brak było wzmocnienia sił. 5 września Podlaska Brygada Kawalerii po walkach w Prusach Wschodnich opuściła przedpole 33 pp i odeszła w rejon Małego Płocka. D-ca obrony Nowogrodu mjr.Sikora został zmuszony odwołać grupy zwiadowcze z Morgownik. W nocy 5 września silna nawała artyleryjska została położona przez Niemców na obrońców Nowogrodu i Szablaka. Obrona trwała. Oddziały zwiadowcze z rejonu Kolna zostały rozbite ( do obrońców z 90 ludzi wróciło 20). 7 września był przełomowy . Wieczorem nastąpił silny atak Niemców ale tak jak poprzednie z dni 5 i 6 września został odparty. Rozkaz jaki otrzymał ppłk.Stanek na odprawie był jednoznaczny. Nowogród , Szablak i Łomża muszą się  bronić, nawet za cenę rozbicia, aby osłonić główne siły SGO "Narew". W dniach od 5 do 9 września stan pułku z powodu poległych i rannych zmniejszył się do 50 % stanu wyjściowego. 10 września przyszedł rozkaz odwrotu. Nastąpiły sprzeczne rozkazy o kontrataku, a następnie  rozpoczęły się walki odwrotowe. Trudne bez zaopatrzenia i łączności walki o Łętownicę, Srebny Borek, Długoborze wykruszyły siły 33 pp.łomżyńskich dzieci. Poległ płk Hertel -d-ca artylerii dywizyjnej,a ciężko ranny został d-ca dywizji płk Kosecki- przy próbach przebicia się.Jednak jeszcze wieczorem 12 września ppłk. Stanek zebrał około 400 ludzi po kontrataku pod Andrzejewem i na ich czele przeszedł w rejon Zaręb Kościelnych. Tam po ciężkiej walce uległ przeważającym siłom wroga. D-ca 33 pułku i kilkudziesięciu ludzi przeszli następnie Nur i dotarli do Bugu. W swoim pożegnalnym wystąpieniu ppłk. Stanek pisze :"Szczycimy się dziś, że nas w walce wybito i rozbito, gdyż świadomi jesteśmy, że ci co polegli pod Nowogrodem,Szablakiem, Łomżą, Śledziami, Długoborzem, Srebrną, Srebrnym Borkiem, Łętownicą, Andrzejewem, Zarębami Kościelnymi - i Ci, którym w bitwach udało się życie zachować, obowiązek swój w stosunku do Ojczyzny wykonali ". Nic dodać, nic ująć !! Cześć i Chwała Bohaterom, którzy jak starożytni obrońcy demokracji greckiej, walczyli i umierali za Wolność Ojczyzny !!!

Polskie Termopile