poniedziałek, 27 lipca 2015

Zabic poczucie państwowości, a patriotyczne hasło-Bóg-Honor-Ojczyzna wymazac z pamięci Polaków

Kiedy w nocy z 3 na 4 stycznia 1944 roku wojska 1 Frontu Ukraińskiego przekroczyły koło Rokitna na Wołyniu granicę Rzeczypospolitej, po raz kolejny sowiecka Rosja łamała umowy międzynarodowe. Nikt jednak z aliantów nie zaprotestował !!!. Jedynie rząd Polski na uchodżctwie kategorycznie zażądał prawa do przywrócenia suwerennej administracji na wyzwalanych terenach II Rzeczypospolitej.Stanowisko to nie uległo zmianie pomimo szantażu rządów Zachodu.Stalin zdecydowanie zaczął grac swoją imperialną pieśń. Bardzo silne oddziały Armii Krajowej, rozbudowane do polowych dywizji WP, zgodnie z rozkazami, przystąpiły do wyzwalania polskich miast. Wilno, Lwów, Chełm, Stanisławów i inne miasta razem z Armią Czerwoną lub samodzielnie zostały wyzwolone, a nad domami tych miast pojawił się las czerwono-białych sztandarów.Stalin grał swoją grę. W Londynie Wiktor Lebiediew rozpoczął rozmowy z rządem londyńskim i zaproponował bezczelny układ dla przywrócenia stosunków dyplomatycznych. Stosunki te zostały zerwane przez Sikorskiego po wyjściu na jaw zbrodni w Katyniu. Lebiediew zażądał usunięcia Prezydenta Raczkiewicza oraz  Naczelnego Wodza-gen. Sosnkowskiego i dwu ministrów. Tak zrekonstruowany rząd miał potępic błąd w katyńskiej sprawie.Odmowa Polaków była jednoznaczna.Stalin grał va-bank . Gdyby Polacy zgodzili się na tą propozycję i przystąpili do KRN, Stalin powaliłby rząd w Londynie i prawnie dla Zachodu , przejął władzę w Polsce.Dramatyzm sytuacji był widoczny dla polskiego rządu. Sowieci zaczęli aresztowac polskich dowódców AK i po ich zamknięciu lub likwidacji rozwiązywali ujawnione struktury AK. Żądali od żołnierzy przejścia do Armii Berlinga, a po odmowie wywozili na Sybir lub likwidowali.Częśc oddziałów 5 Dywizji  przebiła się aż do lasów Kampinosu i wzięła udział w walkach w Powstaniu Warszawskim ( odział por. Góry). Odziały 27 Dywizji Wołyńskiej AK po walkach z Niemcami i Sowietami , tracąc wielu żołnierzy, przebiły się na lubelszczyznę ( wyzwalając wiele miast w tym Chełm). Tutaj aresztowano dowódców a żołnierzy na siłę wcielono do Ludowego Wojska Polskiego. Stąd potem nastąpiły ucieczki do lasu z bronią wielu kompani wołyńczyków. Tragedii polskich oddziałów dopełniły sowieckie dywizje NKWD, które zaczęły zdecydowanie przy pomocy zorganizowanego przez KRN Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, zwalczac AK.Agenturalnośc rządu lubelskiego stała się faktem. Polacy zgrupowani w patriotycznych oddziałach nadal płacili krwią za walkę pod sztandarami z hasłem Bóg-Honor-Ojczyzna.Powołany PKWN Stalin uważał za jedynie prawny organ do tworzenia aparatu państwowego na wyzwalanych terenach. Natomiast w strefie frontowej najwyższe władze spoczywały w rękach dowódców Armii Czerwonej i podlegały jurysdykcji ZSRR. Sankcjonowało to zbrodniczą działalnośc gen. Sierowa i ekspozytur SMIERSZ i NKWD. Rozpoczęła się łapanka i śmiertelna walka z pozostającymi w podziemiu oddziałami Polskiego Wojska (AK, NSZ,NOW). Na naszych terenach zorganizowane i wspólnie walczące oddziały Inspektoratu AK.Łomża-Grajewo wniosły duży krwawy wkład w przerwanie frontu pod Grądami. Za tą walkę  mjr. "Bruzda" otrzymał po raz drugi  Krzyż Virtuti Militari V klasy i Krzyż Walecznych po raz trzeci od władz polskich. Natomiast dowódca sowiecki -odcinka frontu przesłał mu list dziękczynny.Obłuda była oczywista. Bo zaraz po tym, żołnierze zgrupowania kpt. "Lipca" ( około 200 osób wraz "Lipcem) zostało aresztowanych i wywiezionych w głąb ZSRR. "Lipiec" zdołał uciec i po powrocie dołączył do "Bruzdy", który szczęśliwie ukrył się w rejonie Tykocina. Niszczenie oddziałów podziemia trwało nieprzerwanie. Przykładem niech będzie  przeprowadzona przez SMIERSZ obława augustowska. Tam już w roku 1945, po zakończeniu działań wojennych, na terytorium suwerennego państwa polskiego, żołnierze sowieckiego NKWD i SMIERSZ uprowadzili  8.000 ludzi  i z tego zamordowali około 600 osób. Tak płacił żołnierz polskiego podziemia, za ukochanie Ojczyzny i wiernośc hasłu ze swoich sztandarów: Bóg-Honor-Ojczyzna.Pamiętajmy o tym i nie dajmy wymazywac tych faktów z historii . Polska musi pamiętac o swoich żołnierzach. Podła walka z historią i oszukiwanie młodzieży to straszna rzecz. Ci którzy teraz zakłamują prawdę i służą obcemu państwu, muszą się spodziewac wykluczenia z naszego społeczeństwa. Przyjdzie czas, że ludzie dla, których "polskośc to nienormalnośc", zostaną ukarani. Służenie patriotyczne dla państwowości polskiej to nasza powinnośc. Pamiętajmy i przekazujmy to młodym. Młodym, którzy sami już starają się dotrzec do prawdy historycznej i zdecydowanie ukochali i nie pozwalają wymazac z pamięci Polaków hasła : Bóg-Honor-Ojczyzna. Hasła widniejącego na sztandarach Wojska Polskiego.

czwartek, 23 lipca 2015

22 lipca - dzień niesławy, hańby, smutku...

22 lipca w PRL to był zakłamany dzień Manifestu Lipcowego. Dzień czczony przez elity PRL-wskich kacyków, rządzących Polską z nadania Moskwy. Już od samego początku opierał się na kłamstwie. Sama treśc Manifestu Lipcowego napisana w Moskwie ( jak niektórzy twierdzą , że osobiście przez Józefa Wisarionowicza- Stalina). Napisana i wydrukowana na Kremlu i z błędami językowymi, rozlepiona w Chełmie Lubelskim i rozpropagowana na terenach Lubelszczyzny. Powołany na jego podstawie i poparty bagnetami Armii Czerwonej powstał tzw. rząd  lubelski. W składzie tego niby rządu znależli się w większości agenci sowieccy. Dla okrasy dodano Andrzeja Witosa  brata Wincentego, który swoimi wielkimi wąsami przykrywał grymas zgryżliwego uśmiechu    inni zaś twierdzą, że głupoty. Dzień 22 lipca czczono przez cały czas trwania PRL jako święto narodowe. W dniu tym oddawano do użytku wszystkie budowy i pomniki czczące Moskwę i PRL. Oddano też w dniu 22 lipca 1955 r.Pałac Kultury i Nauki im. J. Stalina w Warszawie. Był to dar narodów ZSRR dla narodu Polskiego. Co poniektórzy twierdzili zaś, że jest to symbol ucisku, większy i bardziej widoczny od Cytadeli, Moskwy nad Polską. Zniknęły pod tym molochem całe kwartały ulic, a centrum Warszawy zostało przygniecione przez ten symbol stalinizmu.
W dniu 22 lipca dokonywano też awansów generalskich i odznaczano orderami państwowymi brac urzędniczą PRL. Przez długi czas odbywały się w Warszawie pochody i defilady wojskowe, na które przywożono wielu mieszkańców miast prowincjonalnych. Mieli oni doświadczyc potęgi i siły rozwojowej socjalizmu .Nikt nie wiedział dlaczego Moskwie tak przypadł do gustu miesiąc i data 22 lipca.
Gdy cofniemy się w historii do czasów upadku I Rzeczypospolitej. Data lipcowego sponiewierania Polski przez Moskwę stanie się wyrażna. Otóż w dniach 22 - 24 lipca 1792 roku król Stanisław August Poniatowski przystąpił do Targowicy. On, który zamiast w prowadzonej ze zmiennym szczęściem wojnie z Rosją ( po zwycięstwach Józefa Poniatowskiego pod Zieleńcami i Tadeusza Kościuszki pod Dubienką)stanąc na czele narodu i wyruszyc  na front z dywizją Działyńczyków, zdradził ten naród i podpisał akt Konfederacji Targowickiej. Wiemy, że Konstytucja 3-maja nie pozwalała królowi rezygnowac z tronu i stawiała go na czele armii polskiej. Temu kochasiowi  carycy Katarzyny i bawidamkowi, zabrakło po prostu charakteru. Po tak wyrażnej zdradzie Ojczyzny, Józef Poniatowski i Kościuszko wypowiadają służbę królowi i łamiąc szpady odchodzą z wojska.Ten właśnie haniebny czyn polskiego króla, Moskwa upamiętniła Manifestem 22 - lipca. Na Kremlu pamięta się wszystkie daty dotyczące Polski. Tam wiedziano, że walka o Polskę trwa jeszcze, że istnieje Armia Krajowa w kraju i kilkusettysięczna armia polska na froncie zachodnim w Europie. Trzeba było symbolu zdrady narodowej, by pohańbic Polaków. Trzeba było zdradzieckich , agenturalnych ludzi, którzy utworzyli "rząd lubelski" i oddali oficjalnie Polskę pod panowanie Moskwy.Trudno byc Polakiem i dzisiaj w III RP, kiedy awansowani przez agentury moskiewskie ludzie, nadal panoszą się i decydują o polskiej racji stanu. Brak dekomunizacji i opcji zerowej w organach sprawiedliwości,obrony i spraw wewnętrznych, odbija się czkawką. Polska zaś jak fryga kręcona jest przez ludzi Moskwy i Zachodu. Musimy sami decydowac o swoich losach i brac władzę w swoje ręce.
Tak jeszcze dla podniesienia serc. W dniu 22 lipca 1947 roku urodził się doskonały satyryk, poeta i dziennikarz Marcin Wolski. Serdeczne Życzenia Urodzinowe- Szanowny Panie Marcinie !!!

wtorek, 7 lipca 2015

"Coś tu śmierdzi..."

"Coś tu śmierdzi", mówi pan Roman Jakim z Krajowej Sekcji Przemysłu Lotniczego NSZZ "Solidarnośc" i w/g wielu ma rację. Smród , a właściwie cuchnący odór roznosi od dawna  w okolicy przetargów i zakupów sprzętu i uzbrojenia dla naszego wojska. Dawno już krytykowano zakup starych czołgów "Leopard" z demobilu armii niemieckiej. Mając doskonałe prototypy wozów bojowych produkcji polskiej , polscy "spece" rządowi, zakupowali  stare czołgi, które trzeba było modernizowac i manili opinię społeczną gadkami o niemieckiej technice i przesiadce polskich żołnierzy z "Polonezów" na "Volkswageny". Brudne pieniądze nie śmierdzą, a kontrola nad ich przepływem żadna. Wszystkie umowy utajnione , a próby w terenie niedostępne dla członków społecznych i posłów opozycji. Historia się powtarza. Przetarg na śmigłowiec bojowy dla naszego wojska, to już szczyt bezczelnego robienia opinii społecznej i armii w tzw. "konia".Tutaj nic nie można sprawdzic . Ani dokumentacji przetargu, ani sprawności technicznej helikopterów. Stare z lat 60-ch śmigłowce wycofane z produkcji we francuskich zakładach, zakupiono za ogromne kilku-miliardowe sumy. Próbne obloty też utajniono, a co gorsza skrócono ich czas z miesiąca do 1 tygodnia. Nikt nic nie wie, a polskie zakłady lotnicze, które produkują nowoczesne śmigłowce bojowe, zostają na lodzie i muszą zwalniac pracowników. Liczba zakupionego "złomu francuskiego" jest o 1/3 mniejsza od ofert polskich zakładów. Co to wszystko znaczy ? Teraz w tych dniach "wylazło szydło z worka". Panowie dobrze poinformowani o polskich przetargach wojskowych, były prezydent Kwaśniewski i b. minister spraw wewnętrznych Kalisz, w przyjacielskiej rozmowie wyjaśnili. W polskim MON dzieją się złe rzeczy, przy przetargach dla armii polskiej. Tam się dokonuje szwindli na wielką skalę. Zaplątani zaś w to są wysocy urzędnicy rządowi z ministrami włącznie, a może i jeszcze wyżej.
Polskie przysłowie mówi:"Bogacic się z ubogich sromota". Robią to przez ostatnie osiem lat ludzie PO i PSL. Manipulując i okłamując społeczeństwo, ta butna, pyszna i arogancka sitwa zaczęła "pracowac" nawet nad oszukiwaniem przy zakupach broni dla polskiego wojska.Nie wystarcza już wyprowadzanie i znikanie z kont ZUS sum ponad 8 miliardów złotych, które w/g prokuratury są nie do udowodnienia bo się "rozpłynęły". NIK stwierdził brak ! Prokuratorzy nie mają winnych ! Bezczelnośc sięga zenitu ! Bezkarnośc ludzi władzy i brak rozwiązań kolejnych afer jest już przysłowiowa. Dla tych ludzi, którzy traktują Polskę jak dojną krowę, wszystkie metody są dozwolone. Cel jest jeden. Szmal trzeba robic , gdzie się da. Dla nich Polska to pojęcie puste, a odskocznią jest ucieczka w urzędnicze sfery unijne. Co bardzo "ładnie" pokazali Tusk i Bieńkowska.
To nie tak panowie. Zbliża się czas rozliczeń i pełnej odpowiedzialności za swoje aferki i afery. Za zwykłą zdradę Polski. Bo tak to trzeba nazwac, gdy się robi wszystko aby Ojczyznę okraśc i osłabic. "Polska to wielka rzecz"- jak mówił Wyspiański i odzyskując siły i niezależnośc może pokarac złych ludzi.