niedziela, 13 grudnia 2015
Pamiętajmy Polacy!!! Był taki dzień 13.12 1981 r.
Tak jak dzisiaj 13 grudnia 1981 roku była Niedziela. W przeddzień sobotę 12 grudnia pojechałem wraz z Michałem Rutkowskim do OSM Grajewo na zebranie NSZZ "Solidarnośc". Członkowie związkowi mleczarzy grajewskich postanowili przystąpic z całym miejskim komitetem związkowym do Regionu Mazowsze. Jednogłośnie opuścili Region Podlasie i złożyli akces do Mazowsza. Zebranie skończyło się w póżnych godzinach wieczornych. Udałem się do jednego z pracowników do jego mieszkania i tam po przenocowniu, rano w Niedzielę 13 grudnia wsiadłem po godzinie 5 rano do autobusu PKS , do Łomży. Zawiewał drobny śnieg i było wietrznie i mrożno.Koło godziny 6.00 kierowca autobusu włączył radio samochodowe. W całkowitej ciszy panującej w autobusie wyraznie zabrzmiały słowa gen. Wojciecha Jaruzelskiego: "Z dniem dzisiejszym Rada Państwa wprowadza na obszarze całego państwa stan wojenny..". W sposób całkowicie bezprawny , junta wojskowych tow. Jaruzelskiego, nazywając się Wojskową Radą Ocalenia Narodowego (WRON-a), wyprowadziła wojsko z koszar i zawiesiła wszystkie prawa obywatelskie. Wprowadzono godzinę policyjną o godz 21.00, a rozmowy telefoniczne zostały poddane cenzuralnej kontroli. Nawet mój dojazd do pracy do "Transmleczu Piątnica" wymagał przepustki. Na rogatkach miast stanęły posterunki wojskowe i ZOMO, wzmocnione czołgami i Skotami. Natychmiast już w dniu 14 grudnia dostałem wypowiedzenie z pracy, którego zażądał z-ca dyrektora "Transmleczu" Stanisław Gregorek. Ten komunistyczny działacz udawał przed tym kolegę i był za pan brat ze mną . Jako Główny Dyspozytor podlegałem Dyr. Naczelnemu, który musiał ulegnąc namowom Gregorka. Wymówienie doręczono mnie bezzwłocznie.Pragnę nadmienic, że na dzień 16 grudnia zwołany był zjazd transportowców i drogowców w Poznaniu, na który miałem pojechac. Jednocześnie nakazano mnie pełnic dyżury nocne. Perfidia tego zarządzenia była jednoznaczna, dokuczyc możliwie najdotkliwiej. Zaczęło się życie dziwne , na wpół-prawdziwe. Dużo znajomych zostało internowanych. Ewa moja żona powróciła z wycieczki z Rumunii. Wracała przez Lwów. Tam ludzie i wojskowi sowieccy mówili wprost, że się wybierają w gości do Polski. Gdy Ewa serdecznie ich zapraszała wyjaśniali : "że wybierają się wszyscy i to zbrojni-" my pajdiom wsie i z orużjem". Jak okazało się potem były to tylko strachy na Lachy. W zimie pojechałem do Warszawy do cioci Jadwigi Tumiłowicz. Warszawa była zapełniona wojskiem i zomowcami. Za każdym razem , gdy jechaliśmy z Komorowa trzeba było poddawac się kontroli. Życie w Warszawie i jej okolicy było całkowicie nastawione na ogólny sprzeciw zarządzeniom Jaruzela. Ludzie wyłączali telewizory i w czasie nadawania dziennika spacerowali wokół bloków mieszkalnych. Wielu nosiło w klapach oporniki, w środkach komunikacji zaczęto sobie stroic żarty z Jaruzela i jego WRON-y. Śpiewano piosenki na melodie zakazanych piosenek z okresu okupacji, a na murach i blokach pojawiły się odbite z matryc podobizny gen. Jaruzelskiego.Radio "Solidarnośc" zaczęło nadawac swoje programy. Polacy jednoczyli się ze strajkujący górnikami "Wujka" i innych zakładów pracy. Bezpardonowe wykorzystanie ciężkiego sprzętu wojskowego i strzały do ludzi, były jednoznacznie potępiane. Radio Wolna Europa podawała doniesienia z kraju. Zaczęto organizowac pomoc dla internowanych, a ukrywający się znani działacze "Solidarności" tacy jak Zbigniew Bujak, powołali podziemne struktury związku. Wypłynęło i stało się głośne nazwisko Kornela Morawieckiego, który był twórcą "Solidarności Walczącej". W tych bardzo złych dla Polaków czasach Kościół Katolicki bardzo mocno zaczął pomagac ludziom. Poprzez parafie płynęły dary z Zachodu, a wiele rodzin przeżyła trudny okres, właśnie dzięki tym darom.Złe, smutne życie w tej wojnie wydanej przez generała, polskiemu społeczeństwu, musieliśmy życ jeszcze wiele miesięcy i lat. Duże miasta takie jak Gdańsk, kolebka "Solidarności" były sparaliżowane. Ludzie jednak wierzyli, że " Gdy słoneczko wiosenne zaświeci to WRON-a odleci". Dopiero wiele lat póżniej dowiedzieliśmy się o strasznych krzywdach i mordach popełnionych na ludziach "Solidarności", KPN i innych działaczach patriotycznych. Kościół Polski zapłacił też krwią swoich kapłanów. Zbrodnia na ks. Jerzym Popiołuszce , do dzisiaj jest zakłamana i przykładnie nie ukarana.Zaś układ zbudowany przez ludzi Jaruzela i Kiszczaka do dzisiaj działa. Widac to teraz wyraznie, kiedy lewactwo skumane z POlszewią i klikowym układem mafijnych ZOŁZ, podnosi głowę i wychodzi na ulicę. Nie chcą uznac wyborczej klęski. Ryje przyspawane do koryta władzy i intratnych stołków, trudno jest oderwac. Szkalowanie Polski i nowej, prawnie objętej władzy, to jest czysta zdrada. Czasami wydaje się ,że gorsza niż przysłowiowa Targowica. Czyżby zdrada Polski była zapisana w genach lewackiej , POlszewickiej sitwy i jej klakierskich mediów ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz