" A sztandar swój biało-czerwony, zawiesił na gruzach wśród chmur.." Słowa tej piosenki-hymnu przypominają nam bohaterską walkę Polaków na obczyżnie. 70 lat temu II Korpus gen. Andersa zdobył klasztor i wzgórze Monte Cassino. Walka toczona była za wolnośc Polski ze znienawidzonym wrogiem Niemcami-hitlerowskimi.Ten żołnierz tułacz, który z dalekiej Syberii i pochodzący w większości z Kresów, przybył na ziemię włoską, bic się z wrogiem. Nie wiedział jeszcze, że możni tego zakłamanego świata, oddali jego ziemie ojczyste w ręce Stalina.Ten wierny umowom sojuszniczym żołnierz, wykrwawiał się torując drogę na Rzym. Jego Ojczyznę poddawano następnemu krwiopijcy w zabór. Nie liczyła się wiernośc żołnierska . Alianci, a w szczególności prezydent USA Roosevelt sprzedawali wiernego sojusznika, za wymyślone "przyjaznie" z ZSRR. Milionowa pomoc w sprzęcie i żywności szła do sowietów. Rooseveltowi śniła się walka z kolonializmem i razem z najbardziej imperialnym państwem na świecie Rosją sowiecką, planował zniszczenie kolonializmu światowego. Ten obłędny zamysł przedłużył wojnę i wykrwawił sojusznicze wojska we Włoszech i na plażach Normandii. Doskonały plan wojskowych, popierany przez Churchilla aby uderzyc na Grecję i Bałkany, został zdecydowanie odrzucony przez Roosevelta. Broniona słabymi oddziałami włoskimi Grecja i całkowicie opanowana przez oddziały Tito Jugosławia byłyby zajęte prawie bez strat wojsk sojuszniczych. Szybkie dojście do Polski gwarantowało przy bardzo silnej Armii Krajowej , błyskawiczne jej wyzwolenie i rozcięcie wojsk niemieckich w środku Europy. Pozwoliłoby to zakończyc wojnę o wiele miesięcy wcześniej i z dużo mniejszymi stratami własnymi. Zaczadzony umysł przywódcy Stanów Zjednoczonych i jego zauroczenie Stalinem dało to, co mści się do dzisiaj.Zniewolenie środkowej Europy odbija się czkawką w aktualnej polityce. Pokoju nikt nie daje na zawsze. Wolności trzeba bronic. Właśnie nasi chłopcy ginąc bohatersko pod Monte Cassino, szli okrężną drogą do Polski. Mogli iśc najkrótszą i mniej wyboistą. Podli szafarze krwi w gabinetach Waszyngtonu i Moskwy zdecydowali inaczej.
Dzisiejsze obchody 70 rocznicy Bitwy pod Monte Cassino były uświetnione obecnością ks. Harrego z Anglii oraz innymi dostojnikami i generałami państw, których wojska walczyły w tej bitwie. Dziwne natomiast było zachowanie naszego premiera i jego żony. Ubrani w galowe uniformy i stroje oficjalne dostojnicy innych państw, wyglądali przy trzymającej się za rękę z Tuskiem jego żonie, tak jakby to właśnie oni byli organizatorami i głównymi uczestnikami uroczystości. Nasza para premierostwa, uśmiechnięta i rozbawiona, szła po uświęconej krwią bohaterów ziemi, tak jakby szła na piknik w sopockim parku, albo do kolesi na grilla. Niestosownośc tego zachowania i ubioru pani Tusk zauważyli wszyscy oglądający uroczystośc. Nie można byc całe życie chłopcem w krótkich majtakach i dziewczynką z pod trzepaka. Co dobre na wspólnych spotkaniach i charataniu w gałę nie przystoi polskiemu premierostwu na uroczystościach 70 Rocznicy Bitwy pod Monte Cassino.Co prawda Donaldino już od dawna stosuje się do zasady :"wstyd nie dym w oczy nie gryzie". Jednak zapamiętajmy :"Jak nas widzą , tak nas piszą".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz