wtorek, 31 lipca 2012

Powstanie w Warszawie-Rozmowy z Satrapą w Moskwie.

Po zwycięstwie  Sowietów pod Kurskiem latem 1943 roku wiadomo już było, że zbliża się koniec niemieckiej armii i klęska Niemców. Walka na dwa fronty i wielka materialna pomoc Aliantów dla  " wujka Jo" ( tak Zachód nazywał Stalina) pozwalały Armii Czerwonej szybko zdobywać teren.Dotychczasowe, opracowane jeszcze za gen. Roweckiego, plany powstańcze stały się nieaktualne. Zakładały one teraz , że nie mogąc nawiązać bezpośredniej łączności dyplomatycznej z Moskwą, zmobilizowane jednostki Armii Krajowej, przy wycofywaniu się Wehrmachtu , przejmą władzę i wystąpią jako przedstawiciele państwa wobec Armii Czerwonej. Mimo, że stanowisko to miało wielu przeciwników. W tym Naczelnego Wodza gen.Kazimierza Sosnkowskiego. Premier Mikołajczyk uważał je za jedynie słuszne, będąc pewnym poparcia Anglosasów jak i Rosji Sowieckiej. Po w kroczeniu  Armii Czerwonej w styczniu 1944 roku w granice Rzeczypospolitej, ton wypowiedzi Moskwy zaostrzył się i wystąpiły nowe żądania. Ultimatum Stalina obejmowało kolejne zmiany personalne w polskich władzach w Londynie, z urzędem prezydenckim włącznie. Chodziło już nie tylko o wyrzeczenie się połowy terytorium, ale także o utworzenie rządu"przyjacielskiego" wobec Moskwy. Dziwne stanowisko Anglii i Stanów Zjednoczonych, które nabrały wody w usta i zgadzały się na zmianę zachodniej granicy Rosji Sowieckiej. Wiadomo już było, że gdy Sowieci przekroczą tzw. linię Curzona, utworzą podporządkowany sobie rząd. Pomimo, że 27 Dywizja Wołyńska AK weszła do walki w taktycznym porozumieniu z Armią Czerwoną i wyzwoliła szereg miast. To postawioną ją przed dylematem : wcielenie do Armii Berlinga lub rozbrojenie. Dywizja rozpoczęła swój długi marsz na zachód  i podjęła , częściowo udaną próbę przekroczenia frontu. Do Moskwy dotarli przedstawiciele KRN. Krótko po rozpoczęciu walk nad Kanałem La Manche, ruszyła wielka ofensywa na wschodzie.W początkach lipca rozegrała się bitwa o Wilno, dwa tygodnie póżniej o Lwów.W obu zgodnie z planem "Burza" wzięły udział oddziały AK w pełnych stanach mobilizacyjnych. Ogłoszono też mobilizację na na pozostałych obszarach. W sumie nie licząc garnizonu warszawskiego, objęła ona 100.000 żołnierzy AK. Podobnie jak na Wołyniu i w Wilnie wojska radzieckie po chwilowej współpracy przy przełamywaniu frontu, zaczęły rozbrajać i częściowo wcielać do wojsk Berlinga żołnierzy AK, lub wywozić wgłąb ZSRR. 26 lipca 1944 roku w drogę do Moskwy wyruszył premier Mikołajczyk w towarzystwie ministra spraw zagranicznych i przewodniczącego Rady Narodowej. 30 lipca Mikołajczyk dotarł do Moskwy. Następnego dnia spotkał się z Mołotowem. Spotkanie było bardzo  nieprzyjemne i zaczynało się od słów : "Po co pan tutaj przyjechał". Na uwagę Mikołajczyka, że możliwy jest wybuch powstania w stolicy Polski odpowiedział, że Armia Czerwona jest 10 km od miasta. Tego samego dnia nastąpił wybuch powstania w Warszawie. Polska delegacja dowiedziała się o tym fakcie od brytyjskich dyplomatów 2 sierpnia, będąc izolowana w willi przy zaułku Ostrowskim w Moskwie.Następnego dnia gdy Mikołajczykowi wyznaczano audiencję na Kremlu, ofensywa radziecka zastygła na linii Wisły. Na zdobytych terenach Armia Czerwona kończyła rozbrajanie i zamykanie lub likwidowanie żołnierzy AK. Stalin odrzucił jakąkolwiek debatę o granicach. Żądał porozumienia z władzami PKWN i wyrażał się bardzo pogardliwie o Armii Krajowej. Obiecywał jednak pomoc walczącej Warszawie. Jeszcze gorzej przebiegły rozmowy z butnymi komunistami lubelskiej KRN. Bierut godził się na wspólny rząd pod premierostwem Mikołajczyka, ale dawał tylko 3 ministerstwa londyńczykom. Na wszystkie inne propozycje było twarde "nie". Alianci milczeli i byli bardzo ostrożni.
Warszawa w zrywie 1 sierpnia rzuciła do boju swoją patriotyczną młodzież ,wychowaną w miłości do Ojczyzny i walki o Nią ze złem, jak śpiewali w swoich piosenkach powstańcy. Niemcy doskonale zorientowani, byli przygotowani do walk. Wszystkie budynki administracyjne były ufortyfikowane i obsadzone wojskiem. Część mieszkańców, około 100 tys.młodych osób Niemcy wysłali na wschód do kopania okopów. AK rzuciło w godzinie "W"- 17.00  1 sierpnia około 45-50 tys. żołnierzy do walki. Uzbrojenie posiadało około 2/3 walczących akowców. Broń trzeba było zdobywać na wrogu. Nie zdobyto lotnisk, które by zapewniły możliwość lądowania samolotów alianckich z pomocą. Stalin zaś nie pozwolił na lądowanie alianckich samolotów na swoich lotniskach frontowych. Bohaterska nierówna walka trwała do pażdziernika (63 dni). Do wrogów strzelaliśmy perłami polskiej młodzieży. Takimi jak poeta Kamil  Baczyński, który zginął w walce. Tej młodzieży nie można było powstrzymać. Oni chcieli pomścić upodlenie niewoli i okupacyjnej nocy. Wychowani w patriotycznym świecie dwudziestolecia międzywojennego, musieli szukać pomsty na wrogu. Wrogu złym i potwornie znienawidzonym przez całe społeczeństwo polskie. Nie chcieli czekać na łaskę nowego okupanta.Zwyrodnialcy rzuceni do likwidacji powstania, wśród których była spora liczba Ukraińców w służbie SS, nie potrafili pozbawić serca do walki młodych Polaków. Gwałty i rozstrzeliwanie cywilnej ludności, a potem bezprzykładne niszczenie miasta, to "wyższa" kultura niemiecka. Musimy pamiętać i czcić Bohaterów Powstania Warszawskiego, a dumne piosenki powstańcze, młodzież polska powinna śpiewać w szkołach i na oficjalnych wystąpieniach publicznych. A słowa : " Pod czołg idzie z butelką dziewczyna- by zapłacić im. Za zniszczoną kochaną stolice. I za zgliszcza te. Za dziś trupów pełne ulice. Za powstańczą krew."- niech będą przypomnieniem dla poprawnie myślących. Warto było ponieść taką ofiarę dla pamięci pokoleń i dla ukochania Wolności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz