poniedziałek, 17 lutego 2014

"Wśród gromady przyjaciól, psy zająca zjadły".

Wielkie zwycięstwa Kamila Stocha na Olimpiadzie w Soczi . A także triumf Justyny Kowalczyk i Bródki, dały Polakom kilka chwil odpoczynku od nagonki medialnej na Macierewicza. Ucichły też histeryczne wywody o bandycie Trynkiewiczu.
Piękne zachowanie się naszych złotych medalistów w trakcie wręczania medali, wyciskało łzy z oczu oglądających i dekorowanych sportowców. Wypowiedzi Kamila Stocha o tradycyjnym wychowaniu w wierze i miłości do polskich lotników, wlewały w nasze serca otuchę , że jeszcze nie wszystko stracone, a młodzi Polacy to wspaniała przyszłośc narodu.
Olimpiada w Soczi jest porównywana do Olimpiady z 1936 r. w Berlinie. Obie , to widzimisię władców. Obie przygotowane z rozmachem i przepychem, miały wykazywac wielkośc wodzów i ich narodów. Putin posunął się nawet do aktu agresji militarnej, wprowadzając swoje wojska na tereny będące terytorium Gruzji. Buta i pewnośc siebie Putina, pozwoliły dzięki łapówkom , urządzic igrzyska zimowe w Soczi. Miękkośc polityków zachodu, pozwala na rozgrywanie polityki imperialnej na Kaukazie i Ukrainie. Przypominają się tu słowa Marszałka Piłsudskiego o Rosji:"Bez względu na to jaki będzie rząd, Rosja jest zaciekle imperialistyczna. Jest to zasadniczy rys jej charakteru politycznego ". I tu trzeba zastanowic się nad aspiracjami naszego premiera Donaldino. Tusk chce byc szefem Rady Europejskiej. Wyciszone przez igrzyska olimpijskie zabiegi naszego faraona, powracają wraz z powrotem do zdrowia p. Merkel. Posłuszny, lojalny wobec Niemców Tusk, może także uzyskac wsparcie Rosji. Nijakośc w polityce wschodniej i potulnośc wobec Putina, może zaowocowac cichym wsparciem kandydatury Tuska, na salony Europy. Lepsze to dla Moskwy, niż obsadzanie cudotwórcy "zielonej wyspy", na intratnym stanowisku szefa rosyjskiego koncernu energetycznego.Wszystko zależy jednak od Merkel.. Chociaż wypowiedzi europosła Protasiewicza sugerują, że POlszewia pod wodzą Tuska, idzie do europarlamentu po najwyższe godności. Sam Donaldino ma rozdwojenie jazni. I chciałby byc we władzach europejskicj i jednocześnie boi się utraty wodzostwa w PO. Klepie się więc przed wyborami bajki o tym , że kraj stoi przed niebywałą historyczną szansą, stałego lidera i rozgrywającego w unii. Znowu wszystko się obiecuje i sprowadza do tego, że jedynie PO i jej lider mogą zapewnic granie Polski w I lidze europejskiej z Niemcami, Francją i Wielką Brytanią. Pod wodzą Tuska, Polska ma miec zapewniony swój udział w tym dyrektoriacie, rządzącym Europą. Plan na tyle realny, że wielu otumanionym Polakom, Europa kojarzy się z Merkel i Tuskiem.Stanie w stójce na dwu łapkach i liczenie na przyjazń niemiecką i wsparcie moskiewskie, może się jednak skończyc dla Tuska bajkowo. Tak jak u Krasickiego. Dwaj dogadani "przyjaciele"mogą rzucic w imię swoistej polityki drapieżców, upitego powodzeniem Donaldino, na żer silniejszych graczy politycznych. Nie wiem, czy nie byłoby to zdrowiej dla Polski i jej znaczenia w Unii Europejskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz