Dzisiaj 18 grudnia 2010 r. skończyłem 70 lat.To już duży szmat czasu i można sobie powspominać .Pamiętam taki sam śnieżny i możny grudzień 1970r.Byliśmy wtedy z Ewą na Śląsku w Boguszowicach.Ja pracowałem w Zakładzie Transportu Kolejowego Rybnickiego Zjednoczenia Węglowego jako dyżurny ruchu i otrzymywaliśmy wiadomości o zajściach na wybrzeżu.Wszyscy moi koledzy chodzili poddenerwowani.Chodziły słuchy,że w Gdańsku ,Gdyni i Szczecinie wojsko strzelało do robotników.We Wracających z wybrzeża węglarkach znajdowaliśmy ulotki o spalonych komitetach, zbrodniczym postępowaniu wojska i milicji.Czytaliśmy o czołgach i karabinach maszynowych, o maltretowaniu aresztowanych ludzi,o biciu kobiet i dzieci.Zaczęło wrzeć i na Śląsku.Jednak tam było dobre zaopatrzenie i zarobki.Potem nadeszły słuchy, że Gierek idzie do Warszawy.Potwierdziło się to wkrótce i słuchaliśmy w telewizji wystąpienia I sekretarza i jego słów : "pomożecie".Ewa była w ciąży i 9 stycznia 1971 r. urodziła w Boguszowicach synka : Juliusza Kamila.Zaraz potem wyjechaliśmy ze Śląska do rodziny do Łomży.
Zimny też był poranek grudniowy 13.XII. 1981r.,kiedy wracałem z Grajewa do Łomży.Byłem poprzedniego dnia na zebraniu Związku "Solidarność" w Mleczarni w Grajewie.Postanowiono wtedy połączyć związek grajewski z regionem Mazowsze.Mieliśmy też 16 grudnia jechać do Poznania na zjazd transportowców "Transmleczu".W autobusie odjeżdżającym z Grajewa około godz.6.00 kierowca włączył radio i usłyszęliśmy przemówienie gen.Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego i powołaniu WRONY.( Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego).Od wiosny było wiadomo,że Jaruzel coś knuje ale żeby bronił socjalizmu jak życia i wyprowadził czołgi przeciwko narodowi to się nikomu z nas nie śniło.Zrobił to jednak i zaczął się ponury okres godzin policyjnych,przepustek,internowań i zwolnień z pracy.Ja już 16 grudnia dostałem wypowiedzenie.Komunistyczny z-ca dyr.Gregorek pogonił mnie na zieloną trawkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz