Rzeczywistość jest jak zawsze odbiciem nastrojów ludzkich i podziałów w naszym społeczeństwie. Minęły wybory, które utrwaliły "plemienny" podział polskiego społeczeństwa na patriotycznie myślących Polaków i "polactwo", które posługuje się w życiu codziennym j. polskim ale myśli i czuje jak "homo sovieticus". Zniewoleni, wpatrzeni w obce wzorce nie umieją myśleć kategoriami swoich przodków z II Rzeczypospolitej. Każdy, umalowany blichtrem politycznych salonów europejskich jest u nas wyrocznią. To , że ma zamysły złe dla naszej Ojczyzny , a w szczególności, żle mówi i czyni dla Polski nic nie znaczy. Wnosi powiew nowego -choć bardzo cuchnącego zgnilizną moralną, świata lewackich idei i pojęć. Nic nie znaczą ostrzeżenia i przykłady przedstawiane przez patriotycznych ludzi naszego świata nauki, polityki i Kościoła. Duża część naszej społeczności podąża za kłamstwem, błyszczącym otoczeniem i "łatwym" pieniądzem. Skąd się biorą te PR-owe reklamy i kłamliwe agitki nie interesuje naszego pospólstwa, a tzw. "chłam elity"to jedna klakierska sitwa. Będą popierać każdego, kto pozwoli im nabijać kieszenie i siedzieć na swoich stołkach. Dobro publiczne ich nie interesuje. Jak to się mówiło w naszych stronach : "Pop swoje, a czort swoje". Podobno dobrego i karczma nie zepsuje, a złego i Kościół nie naprawi . Choć wiadomym jest, że:" Kto z kim przestaje, takim się staje". Dlatego wielu manipulatorów i przeciwników naszej Biało-Czerwonej doznało szoku, gdy w 11 listopada w Marszu Niepodległości poszło około 300.000- Polaków. Niekończąca się chmura Biało-Czerwonych flag powiewała nad ulicami Warszawy przez kilka godzin. Szły całe rodziny z dziećmi na rękach i w wózkach. Po marszu zaś nie było żadnych uszkodzeń, nawet kosze na śmieci stały na swoich miejscach. Tego było za dużo lewackim farmazonom zachodniej Europy i ich człowiekowi z Polski - Tuskowi. Ubliżając patriotom polskim od bolszewików sam wydał o sobie świadectwo. Ten szczwany lis i manipulator polityczny zaczął znowu zamiatać swoją kitą polskie podwórze, szukając dziury w całym. Gdy chyli się brukselski stołek, Tusk szuka nory w Polsce, z której by mógł znowu rozsiewać odór sprzedajnej zdrady i zaprzaństwa. Jego poraża polski patriotyzm i biało-czerwone barwy i nadal chciałby szerzyć swoje hasło, że: "Polskość to nienormalność". Dziejowe zaś przeżycia naszego Narodu budzą u niego odruch buntu i chęć zrzucenia tej przeszłości ze swoich barków. Po prostu Tusk nie czuje się Polakiem i patriotą, a wielka i dumna historia naszego Narodu jest mu obca i go męczy. I tu mamy jego popularność wśród "polactwa", wyrosłego z gleby zdrajców, żydo-komuny,pomiotów po folksdojczach i POP-ach ( oficerach sowieckich-Pełniących Obowiązki Polaka).
Dziwi mnie jedynie bezmyślność ludzi w wyborach samorządowych. Tu wielka polityka opłacana przez obcych miała mniejszy wpływ. A mimo to fałsz, kłamstwo i "lewy" pieniądz wygrały. Dobre musiało ustąpić przed złem, a słynne powiedzenie :"Pop swoje, a czort swoje"- znowu się sprawdziło!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz